Dlaczego „Wolo za Wolo”?
Jak się pewnie już domyślacie tą stronę chciała bym poświęcić bezinteresownej pomocy, czyli szeroko pojętemu wolontariatowi. Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach to pojęcie stało się passé i straciło swoje pierwotne znaczenie. Chciałabym zarazić was miłością do pomocy za którą nie oczekujmy nic w zamian.
Szukając inspiracji na nazwę bloga, bardzo poruszył mnie fakt, że ja soporo czerpię z mojej działalności na rzecz innych, tylko nie są to rzeczy materialne. Czyli to nie do końca jest tak, że ja nic z tego nie mam. Co myślicie?
Jak to się zaczęło?
Już wiecie o czym będzie ta strona, czas napisać coś o sobie.
Jestem Nela (zdobienie od Anieli) mam 20 lat i studiuję dziennikarstwo, od ponad dwóch lat jestem wolontariuszkom w „Misji Zdroje”. Już jako mała dziewczynka lubiłam się angażować w przeróżne działania, zaczynając od szkolnych apeli po organizację wyjazdów. Generalnie zawsze mnie jest pełno i wszytko staram się robić z uśmiechem na twarzy.
Jednak największą radość sprawiało mi zawsze opiekowanie i zabawa z dziećmi, temu obecnie się oddaje.
Moja przygoda z organizowaniem wolnego czasu dla dzieci zaczeła się kiedy sama jeszcze nim byłam. Moja rodzina od strony mamy jest bardzo liczna, jak byłam mała, co niedzielę spotykaliśmy się na niedzielnym obiedzie, a jak spotkanie rodzinne to zawsze jest dużo dzieci. Ja zawsze należałam do tych starszych, wiec moim przywilejem było wymyślanie zabaw, albo opieka nad młodszym kuzynostwem, żeby nasi rodzice mogli porozmawiać w swoim gronie. Sprawiało mi to ogromną przyjemność i satysfakcje.
Na poważnie mój wolny czas zaczęłam oddawać innym i nieznanym mi dzieciom na przełomie gimnazjum i liceum. Razem z koleżankom, którą poznałam w drużynie harcerskiej postanowiłyśmy, że chciały myśmy pomóc w prowadzeniu gromady zuchowej. Po rozmowie z przełożonymi dostałyśmy zgodę i zaczęłyśmy prace dziewczynkami w wieku od 6 do 11 roku życia. Naszą rolą było prowadzenie gier edukacyjnych, nie byłam jeszcze w tedy pełnoletnia, wiec razem z koleżankom, co piątek współorganizowałyśmy zajęcia i zabawy dla dziewczynek. Latem jechałyśmy z nimi na kolonie na 10 dni, gdzie spałyśmy bardzo mało, ale czułyśmy, że to co robimy ma pozytywny odzew i to nas motywowało do wymyślania kolejnych kreatywnych dni.
OBECNIE
Od ponad dwóch lat, razem z grupą przyjaciół, jestem wolontariuszem w dwóch domach dziecka. Staramy się regularnie, co weekend, jeździć do jednego z nich i spędzać czas z dzieciakami, a co wakacje organizujemy dla nich kolonie. Wszyscy z niecierpliwością czekają na wyjazd. My bo dla nas to tydzień pełen wyzwań i dzielna się naszym doświadczeniem, staramy się pokazać dzieciom często z niską samooceną, że są wartościowe.
To niesamowite doświadczenie!